Motywacja do terapii odwykowej: do leczenia, do życia, do zmiany, do nudnej normalności
Każdy z nas zapewne w życiu doświadczył stanu, w którym poświęcał wszystkie siły na osiągnięcie jakiegoś celu. Chociaż bywało, że postronni obserwatorzy dziwili się i twierdzili, że cel nie jest godny aż takiego wysiłku.
Mało tego – może nawet my sami po jakimś czasie stwierdziliśmy, że ten cel nie był wart przysłowiowego „zachodu”. I odwrotnie – mimo celu na pierwszy rzut oka ze wszech miar atrakcyjnego, nie potrafiliśmy się zmobilizować się do wysiłku.
Może nawet sami zadawaliśmy sobie pytanie „ dlaczego tak się dzieje”? „Przecież powinno mi się chcieć”! Dlaczego cele na pozór błahe i nieracjonalne potrafią wzbudzić w nas tyle namiętności a nie jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie najmniejszej iskry kiedy, wydawałoby się zależy od tego znacząca część naszego życia. Odpowiedź jest banalnie prosta – albo mamy tzw. motywację, albo brak motywacji.
Czym jest motywacja i od czego zależy?
Najkrótsza i najbardziej zrozumiała definicja bohaterki naszego artykułu, jaką udało mi się znaleźć określa motywację ( od łacińskiego „motus”- w ruchu). Określa ją, jako „ wewnętrzny psychofizyczny stan gotowości do podjęcia się określonego działania” .Za tym stanem gotowości stoją nasze znajome z poprzedniego artykułu czyli emocje.
Każde nasze działanie jest poprzedzone jakąś emocją. Dla jednego człowieka motywacją do zarobienia dużych pieniędzy może być strach przed ubóstwem. Ktoś nny ten sam cel będzie motywował chęcią spełnienia, dzięki zarobionym pieniądzom marzeń.
Legendarny odkrywca Troi Henryk Schliemann został bajecznie bogatym kupcem ( dziś powiedzielibyśmy biznesmenem) tylko po to, by osiągnięty majątek zainwestować w spełnienie swojego dziecięcego marzenia. Co mu się zresztą udało.
Inna motywacja kieruje młodym człowiekiem, który zdając egzamin na medycynę ( lub jakikolwiek inny kierunek) robi to, bo spełnia w ten sposób wymagania i oczekiwania swoich rodziców. Inna, gdy człowiek czyni to z własnej woli. Pobudzony swoimi marzeniami, ideami, pragnieniami.
Istnieją dwie motywacje: motywacja zewnętrzna i wewnętrzna
W pierwszym wypadku mówimy o motywacji zewnętrznej, w drugim o wewnętrznej. Domyślacie się ( a może bardziej na miejscu jest użycie słowa „ czujecie”), która potrafi człowieka uskrzydlić i kazać mu pokonać choćby najtrudniejsze przeszkody. A która będzie ciążyła jak kamień u szyi?
Zgadliście- dużo większe szanse na wzbudzenie w sobie i utrzymanie motywacji mamy wtedy, kiedy płynie ona z naszych wewnętrznych pobudek. Skuteczniejsi w działaniu i osiąganiu swoich celów będziemy wtedy, gdy naszą siłą napędową będzie motywacja wewnętrzna.
Co stoi za motywacją wewnętrzną, a co za zewnętrzną?
Za wewnętrzną motywacją stoi autonomia czyli pragnienie samodzielnego kierowania naszym życiem, samodzielnego podejmowania decyzji. Nawet wtedy kiedy ryzykujemy, że mogą okazać się nietrafione.
Za motywacją zewnętrzną stoi system norm, kar, i nagród. Przymus. Czyli lęk. Nikt z nas tak naprawdę nie lubi zaspokajać czyichś pragnień. Jeżeli przynajmniej w niewielkim stopniu nie pokrywają się one z naszymi własnymi.
Nikt nie lubi działać pod przymusem. Lubimy zaś korzystać z naszej wolności. Im bardziej czujemy się wolni, niezależni tym bardziej będziemy zmotywowani. Tu tkwi odpowiedź na pytanie postawione na wstępie: dlaczego pociągają nas cele wydawałoby się niewarte zachodu a nie potrafimy zmobilizować się do osiągnięcia celów z pozoru bardziej atrakcyjnych? Po prostu wybieramy to, co jest dobre dla nas i korzystamy z naszej wolności. I wtedy nam się chce.
Nie bez kozery terapeuci uzależnień i trenerzy rozwoju osobistego zwracają taką uwagę na słowa, jakich używamy. Przekonują, ze bardziej skuteczny, chętny do działania, na większym luzie będziesz wtedy, kiedy powiesz sobie zamiast „ muszę”- „chcę”.
Mów sobie zamiast „muszę się zmienić – chcę się zmienić”
A jak możemy zadbać o swoja wolność? Jak bardziej ja poczuć? Wtedy, kiedy autentycznie będziesz działał w zgodzie ze swoimi pragnieniami i potrzebami. Co z tego, ze wyznaczysz sobie , najbardziej ambitne cele, jeżeli nie będą Twoje.
Może okazać się, że znacznie szczęśliwszym człowiekiem będziesz zadowalając się nawet nisko płatną pracą, za to taką, którą lubisz.
Możesz być bardziej szczęśliwy będąc maratończykiem amatorem dokładającym do swojej pasji niż światowej sławy tenisistą z pierwszej dziesiątki list ATP. A może będziesz bardziej szczęśliwy jako singiel, niż ojciec czteroosobowej rodziny, z atrakcyjną kobietą przy boku? Oczywiście może być dokładnie na odwrót. Jak wyżej napisałem, to kwestia rozpoznania własnych pragnień.
Motywacja do zmiany to pragnienie rozwoju.
Oprócz autonomii, kolejnym ważnym czynnikiem wewnętrznej motywacji jest pragnienie nieustannego rozwoju, w czymś co jest dla nas ważne. Jakich uczuć doświadczamy kiedy stajemy się coraz lepsi, w czymś, na czym nam zależy?
Na pewno przyjemnych. Radości, dumy, szczęścia, poczucia mocy. Kiedy człowiek czuje, ze robi coś, co jest bliskie jego sercu, istnieje ogromna szansa, że będzie mu stale zależeć na tym, aby rozwijać swoje umiejętności.
I wreszcie poczucie sensu, tego co robię. Wielu ludzi znajduje motywację do działania, kiedy odkrywają, ze to co robią jest ważne nie tylko dla nich samych, ale także dla innych. Chyba każdy z nas spotkał w swoim życiu ludzi, którzy poświęcali swój czas i energię na sprawy i rzeczy, które im osobiście nie przynosiły wymiernych korzyści, za to doskonale służyły innym.
Psychologowie, terapeuci uzależnień, trenerzy, naukowcy zajmujący się motywację, często mają tendencję do podkreślania znaczenia wewnętrznej motywacji i traktowania nieco po macoszemu motywacji zewnętrznej, Czy słusznie?
Czy zewnętrzna motywacja do terapii jest gorsza?
Moim, i nie tylko moim zdaniem nie. Czasami bywa tak, ze zanim znajdziemy w sobie wewnętrzną potrzebę działania. Wewnętrzny sens poświęcenia się jakiejś czynności. Jedyne co mamy. Jedyne na czym możemy się oprzeć to czynniki zewnętrzne albo okoliczności zmuszające nas do działania.
O tym, że w terapii odwykowej przynajmniej na początku lepsza jest motywacja zewnętrzna niż żadna, przekonał się niejednokrotnie terapeuta uzależnień pracujący z „ opornym klientem”.
Jakże często w historiach powrotu do zdrowia trzeźwiejących alkoholików słyszymy, że na początku ich drogi stał tylko i wyłącznie zewnętrzny przymus ( strach przed konsekwencjami). Dopiero znacznie później człowiek odkrywał głębszy sens swojego działania.
Jak wyglądają czynniki motywacyjne w terapii odwykowej, czym dokładnie jest motywacja do terapii uzależnień?
Jak wiemy uzależnienie od alkoholu, narkotyków czy czynności, to specyficzna choroba. W tej chorobie człowiek bardzo długo nie widzi potrzeby leczenia odwykowego, potrzeby zmiany. Jeżeli podejmuje terapię uzależnień robi to zazwyczaj pod presją. Czasami presją przybierając obraz realnego zagrożenia: więzieniem, rozwodem, utratą pracy itp.
Jak wyżej napisałem nawet taka motywacja do terapii i zmiany jest lepsza niż żadna. Na jej fundamentach można budować coś, co przymuszony do leczenia odwykowego zewnętrznymi okolicznościami, człowiek uzna za swoje, zobaczy w tym sens.
Przełomem w terapii odwykowej uzależnień. Momentem kiedy klient „ rusza z kopyta” jest moment, kiedy uświadomi sobie, uwierzy, że abstynencja, decyzja o zmianie jego dotychczasowego stylu życia jest jego wyborem. Zobaczy, że korzysta on z własnej wolności. Kiedy dzięki tejże abstynencji człowiek uruchamia w sobie naturalną potrzebę rozwoju.
Kiedy abstynencja staje się środkiem do osiągnięcia swoich marzeń, poprawy swojego losu. Kiedy osiągnięte na trzeźwo sukcesy dają poczucie szczęścia, spełnienia, a czasami po prostu zwykłej „ frajdy”.
Sens motywacji do zmiany, nie jedno ma imię.
I wreszcie sens. Jest wcale niemała grupa osób, które decydują się na odrzucenie nałogu w imię wyższych idei. Wyższych racji. Z pobudek religijnych, rodzinnych, czy nawet patriotycznych.
Na pierwszy rzut oka łatwo pomylić ten czynnik z zewnętrzną motywacją i kwestionując pobudki, którymi kieruje się taki człowiek. Zabrać mu coś, co w jego przypadku ma fundamentalne znaczenie. A jeżeli nawet nie zabrać, to zasiać ziarno zwątpienia.
To, co odróżnia zewnętrzną motywację od czynnika sensu w motywacji wewnętrznej, to po pierwsze obecność w zewnętrznej motywacji czynnika lęku, strachu przed konsekwencjami. Na prostym przykładzie może wyglądać to tak: w zewnętrznej motywacji nie piję ze strachu, bo żona zagroziła mi rozwodem.
Tak naprawdę boje się o swój los, swój komfort psychiczny czy raczej jego brak).W przypadku poczucia sensu kieruję się innymi wartościami. Moim celem nie jest własne dobro ( a przynajmniej nie na pierwszym miejscu) tylko dobro drugiego człowieka. W przypadku „trzeźwienia dla kogoś” biorąc pod uwagę czynnik sensu nie ma strachu. Jest odpowiedzialność, miłość, wyższe wartości.
Po drugie decydując się na trzeźwienie z poczucia sensu tego, co jest dla mnie ważne, nie działam pod przymusem. Nie działam pod presją. Podejmuję ze wszech miar suwerenną decyzję .
I w ten sposób wróciliśmy do początku- do pierwszego i najważniejszego czynnika wewnętrznej motywacji, czyli do wolności…
Szanujmy wolność. Swoją wolność. Bez względu na to, kim jesteśmy i jaka jest nasza historia.
Dobry artykuł . Polecam
Mam pytanie – a co zrobić żeby osoba uzależniona miała motywację do życia w trzeźwości skoro nawet dziecko, partner czy rodzina nie stanowią takiej motywacji? Jedynie praca ją motywuje. Nie chce chodzić na terapię, chce pić po prostu. Tak jest od 10 lat i jest coraz gorzej. Ja jej matka, stanęłam pod ścianą – nie mam żadnych już możliwości ani prośbą ani groźba, nic nie działa,..
Proszę o radę: Jak zmotywować osobę uzależnioną do podjęcia terapii czy leczenia farmakologicznego, do zmiany tego stanu, który jest bardzo uciążliwy dla nas wszystkich.
Zgłosiłam do Komisji i czekam na decyzję biegłego i Sądu, tyle mogłam zrobić.