Samotność w związku z alkoholikiem a samotność w uzależnieniu
Dla niejednej osoby, która mieszka i żyje sama, wyrażenie „samotność w związku” brzmi jak oksymoron wetknięty gdzieś pomiędzy sprzeczne epitety, takie jak „sucha woda” czy „dobrowolny przymus”. Samotność jest jednak stanem, który możemy odczuwać bez względu na to, ile osób na co dzień przebywa w naszym otoczeniu. Poznaj jedną z najbardziej niebezpiecznych przypadłości XXI wieku.
Choroba samotności
Alkoholizm zwany jest „chorobą samotności”. Chory podejmuje wszelkie działania, które szybko i bez trudu pomogą mu poradzić sobie z wewnętrznym napięciem, smutkiem i bólem. Substancja zmieniająca nastrój, którą w przypadku alkoholizmu jest oczywiście alkohol, ma wyciszyć głos wewnętrznego krytyka („Jesteś beznadziejny! Jak możesz być takim zerem?!”) i „znieczulić” człowieka, którego uczucia są o wiele silniejsze niż w przypadku osób nie będących uzależnionymi. To właśnie ten mechanizm uzależnienia wciągnął chorego w pułapkę nałogu i to te zachowania towarzyszą mu w coraz większej skali, niczym rozpędzony pociąg, którego motorniczy jeszcze nie zauważył, że hamulce przestały działać.
Być może ten sposób radzenia sobie z trudnymi emocjami wyniósł on z domu. Możliwe także, że jako osoba mająca trudność w znoszeniu napięć, znalazła to „rozwiązanie” całkiem przypadkiem. W ogromnym skrócie, pewnego razu człowiek sięga po alkohol i zauważa, że wówczas, gdy jest na rauszu, wszystkie trudności i wyzwania magicznie znikają. Oczywiście nie ma w tym ani trochę prawdy, a zamykając oczy na problemy, nie zbliżamy się w żadnym stopniu do ich rozwiązania. Wręcz przeciwnie, pozwalamy toczyć się śniegowej kuli zupełnie bez kontroli. Z czasem alkoholik dochodzi do miejsca, w którym wobec wszelkich strat wywołanych przez alkohol zauważa, że jego życie stało się koszmarem nie do zniesienia. Nadal nie jest to moment, w którym uzależniony dostrzeże, że przyjaźń z alkoholem jest złudną, zdradliwą więzią. Jeżeli ktoś ma zostać osądzony, za niepowodzenia alkoholika, będzie to żona, rodzice, dzieci, szef czy niesprzyjające okoliczności. Czując beznadziejny smutek w sercu, każdego roku wielu uzależnionych podejmuje próby targnięcia się na swoje życie. Cofnijmy się na chwilę do zalążków trudnego związku uzależnionego lub uzależnionej i jej współuzależnionego partnera.
Współuzależnienie emocjonalne
Spójrzmy na sytuację oczami bliskich uzależnionego. Gdyby oceniać żonę alkoholika bardzo powierzchownie, można by stwierdzić, że w związku z uzależnionym utrzymuje ją żarliwe uczucie – miłość, która przetrwa wszystko. Osoby z otoczenia rodziny, w której występuje choroba alkoholowa, często nie mogą zrozumieć postawy partnerki czy partnera uzależnionego, którzy godzą się na życie w braku poczucia bezpieczeństwa, smutku i wstydzie związanym z zachowaniami uzależnionego. Wszystko staje się jednak jasne wówczas, gdy zrozumiemy mechanizm współuzależnienia. Chcąc zobrazować sytuację współuzależnionej, wyobraźmy sobie dziewczynę wychowaną w tzw. rodzinie dysfunkcyjnej. Dysfunkcją może być tu na przykład choroba alkoholowa jednego z rodziców, przemoc psychiczna lub fizyczna, ale także wszelkie uwarunkowania, które sprawiają, że dziewczyna, świadomie lub nie, cierpi na deficyt miłości – rozwód rodziców, nieobecność jednego z nich w okresie jej dorastania, przewlekła choroba rodzeństwa sprawiająca, że któremuś z dzieci nie poświęca się uwagi itp. Weźmy więc za przykład dziewczynę, której ojciec jest surowy, wymagający i bywa agresywny, a okazywanie miłości nie leży w jego naturze. W trakcie dorastania, dziewczyna żyje w przeświadczeniu, że krzywda może stać tuż obok miłości, a im szybciej wybacza się oprawcy, tym prędzej nadejdą lepsze dni. Życie przyszłej wpółuzależnionej jest więc sinusoidą kar i nagród, związanych ze skrajnymi emocjami – od depresji po euforię. Taki rodzaj relacji jest dla dziewczyny akceptowalny (wszakże „w miłości wybacza się wszystko”), a nawet pożądany – mieszanki przeciwstawnych emocji, uznawanej przez nią za miłość, poszukuje ona w dorosłym życiu.
Przeczytaj też: Czym jest współuzależnienie?
Samotność w związku
Dwie osoby cierpiące na pewne deficyty emocjonalne stają się dla siebie idealnym uzupełnieniem. Współuzależniona, która „w imię miłości” jest w stanie poświęcić wszystko (nawet siebie samą) oraz uzależniony, cierpiący ze względu na niskie poczucie własnej wartości i wewnętrzną krytykę. Taka para, daje sobie dokładnie to, czego wzajemnie od siebie oczekują. Ona otrzymuje silne emocje, przypływy radości wtedy, gdy uzależniony okazuje jej miłość oraz dobrze jej znane odrzucenie, będące dla niej silną motywacją do jeszcze wytrwalszej pracy nad sobą. On natomiast, ma wygodne warunki do trwania w uzależnieniu – związek bez stawiania granic i wymagań, dający poczucie wolności i bycia dla kogoś ważnym.
Jak widać, związki uzależnionych ze współuzależnionymi nie są efektem przypadkowego spotkania dwojga fizycznie dla siebie atrakcyjnych osób, które mają podobne zainteresowania. Ten rodzaj relacji do przetrwania potrzebuje wspomnianych wcześniej deficytów, które para mogłaby sobie wzajemnie uzupełniać, niczym skrzywdzone dzieci naklejające sobie wzajemnie plastry na skaleczone miejsca. Jest to wątpliwej jakości fundament dla związku i jest to jeden z powodów dla których samotność w związku z alkoholikiem jest jedną z dominujących emocji.
Powróćmy do momentu, w którym para zaczyna odczuwać koszty relacji, której towarzyszy uzależnienie. Jako pierwsza zazwyczaj zauważa je współuzależniona. Żyje ona w ciągłym oczekiwaniu na nagrodę, jaką są sporadyczne i coraz rzadsze momenty „normalnego” życia – wspólnego spędzania czasu, okazywania sobie uczuć i czułości. Współuzależniona coraz bardziej zamyka się w czterech ścianach, które stanowią jej bezpieczny azyl. Okłamuje bliskich, by ukryć konsekwencje picia partnera. Wie bowiem, że przyjaciele mogliby próbować nakłonić ją do rezygnacji z toksycznego związku z uzależnionym partnerem, a w jej mniemaniu to on jest jedyną osobą, z którą może ona stworzyć satysfakcjonujący związek. Nie mogąc znaleźć zrozumienia u bliskich, ani wsparcia ze strony pijącego partnera, współuzależniona cierpi z powodu przeszywającej, bolesnej samotności, która może przeistoczyć się w depresję lub nerwicę. Karmiona obietnicami poprawy, trwa w oczekiwaniu na zmianę sytuacji.
Alkoholik, który na początku swej drogi uzależnienia spożywał alkohol głównie w towarzystwie (dla dodania sobie odwagi w kontaktach międzyludzkich), powoli odsuwa od siebie znajomych. Część z nich zrywa z nim kontakt znacznie wcześniej – w czasie, gdy dostrzegają, że ich kolega pije w sposób destrukcyjny. Samo picie alkoholu staje się dla uzależnionego istotniejsze niż przebywanie wśród ludzi, a relacje oparte na wspólnym organizowaniu alkoholowych libacji nie wytrzymują próby czasu. Alkoholik upija się coraz częściej w samotności, odczuwając ogromny wstyd związany z brakiem kontroli nad własnym życiem. Jest to samotność, w której uzależniony trwa z wyboru, nie mogąc znaleźć innego sposobu na poradzenie sobie z coraz bardziej skomplikowaną sytuacją życiową i trudnymi emocjami.
Zarówno uzależniony, jak i współuzależniona, cierpią ze względu na samotność, brak zrozumienia i krytykę ze strony innych.
Szansą na odwrócenie tej trudnej sytuacji, jest terapia. Potrzebuje jej zarówno uzależniony, jak i współuzależniona. Nader często to właśnie terapia współuzależnionej staje się czynnikiem, który zapoczątkowuje zmiany w życiu obojga. Terapia pomaga zrozumieć istotę choroby alkoholowej, a także przenieść związek na nowy, mocniejszy fundament.
Może Cię zainteresować: Jak pomóc alkoholikowi i jak z nim żyć?
A te zniszczone relacje jest bradzo trudno odbudować lub zostają utracone na zawsze.
Choroba alkoholowa jest jak walec, który niszczy wszystko bezpowrotnie. Deficyty zostają na całe życie, mimo terapii. Całe życie walczysz, podnosisz się i wstajesz. Jestem DDA, zaradnym człowiekiem radzącym sobie z życiem. Głód braku ojcowskiej miłości zżera każdego dnia od środka. Putka, której nie wypełnisz już niczym.
Jestem od 10 mies. w terapii i od ponad roku w Al-Anon. Jestem współuzależniona. Myślałam, że to sprawi, że będzie chciał się leczyć, tymczasem jest coraz gorzej. Zostawiam go już samemu sobie, nie walczę z butelką. On jest HFA w czwartek fazie. W starciu z butelką jestem przegrana. Szkoda, mogliśmy mieć fajną rodzinę. Smutno mi, że nasza córka na to patrzy. Niestety on nie chce mnie, miłości i pomocy.
Wychodzę zdomu gdzie był alkohol jak również I schizofremia.
Brak Miłości rodzicielskiej.
Jestem od ponad 14 lat e związku którego tak naprawdę nie rozumiem dlaczego jeszcze jest
Partner ma problem z alkoholem powielił się schcemat rodzinny.
Gdyby nie ta więź do butelki niszcząc go coraz bardziej prowadził by lepsze życie bez nałogu.Zamkniety w sobie i jak wypije chowie się nie mając nawet świadomości że ja już to wiem.Nie kloce się ani nie odzywam się bo szkoda słów w tym momencie i i spiny.Ale coś mi mówi że już nie jestem w stanie tego dłużej unieść Do tego komplikacji zdrowotne moje i kolejny jego powód do picia i ukrywania się
mieszkam z osobą która od 20 lat nadużywa alkoholu. widziałam. go śpiącego na podłodze, pobitego. chyba dobierał się co cudzej kobiety , wrócił wtedy późno do domu , nie nocuje w domu często, zrobił się despotyczny, władczy a ostatnio mi powiedział że nie mam nic do gadania .. .człowiek o dwóch fałszywych twarzach , bez litisci jak jego matka. msciwa , takiego samego ma synusia, …..miałam to nieszczęście trafić na te rodzinę. dla niego mama ważniejsza niż żona, mama pozwala pić..szkoda ze męża wciaz karciła ze pije. A synek może wszystko