Związek z alkoholikiem – toksyczny taniec uzależnionego z współuzależnionym
Nieustające napięcie krążące w związku między osobą uzależnioną a jej partnerem prowadzi do wytworzenia przez osobę nieuzależnioną szeregu zachowań, a także reakcji emocjonalnych, które pomagają jej podtrzymać i przystosować się do aktualnej sytuacji- czyli picia partnera. Są to jednak sposoby destrukcyjne i nieefektywne, które powodują pogorszenie własnego funkcjonowania, a także brak zamierzonych zmian w obszarze picia najbliżej osoby.
Wprowadzanie tych działań – np. kontrolowanie picia, namawianie do podjęcia terapii, wylewanie alkoholu czy też łagodzenie konsekwencji nadużywania substancji- to normalna reakcja chęci zatrzymania szkodliwego wpływu picia. Brak bezczynności ze strony partnera to zatem efekt troski, próba powstrzymania destrukcji, jaką osoba uzależniona wprowadza do rodziny, ale przede wszystkim w swoje własne życie. Niestety, obranie roli „ratownika” jest nieefektywne, a na dodatek destrukcyjne dla obu stron.
Życie w cieniu uzależnienia
Związek z alkoholikiem, narkomanem czy hazardzistą, często sprowadza się do usilnych prób kontrolowania uzależnienia. Niestety wysiłek ten, skazany jest na porażkę.
Czemu próby powstrzymania bliskiej osoby od picia czy brania narkotyków są nieskuteczne, a wręcz szkodliwe? Powstrzymywanie od towarzystwa alkoholowego czy samego kontaktu z substancją psychoaktywną często przynosi odwrotny skutek od oczekiwanego.
przeczytaj też: samotność w związku z alkoholikiem
W związku osoby uzależnionej i jej współuzależnionego partnera dużo się dzieje- pojawia się sporo niewyrażonych emocji, napięcia, frustracji potrzeb. Chaos, nad którym trudno zapanować przykrywa dodatkowo wytwarzające się z upływem czasu wzajemne uwikłanie, które podtrzymuje toksyczną relację między dwojgiem ludzi. W jaki sposób to działa? On pije, a ona chcąc go ratować, tuszuje konsekwencje jego nałogu- dzwoni do pracy tłumacząc szefowi jego nieobecność, gotuje obiad, by w dniu po piciu uśmierzyć jego cierpienie, czy po prostu nie stawia granic, kiedy on jest agresywny. Często te wszystkie zachowania sprawiają, że partner osoby uzależnionej nieświadomie kładzie na każdym kroku przed nią symboliczne „poduszki”- robi wszystko, żeby się nie przewróciła, nie zrobiła krzywdy. Niestety, stwarza to osobie uzależnionej komfort picia, daje okazję do tego, aby kontynuować podtrzymywanie nałogu w bezpiecznych warunkach.
Związek – wsparcie w nałogu czy w trzeźwieniu?
Działania osoby współuzależnionej nierzadko stwarzają osobie uzależnionej komfort picia, brania narkotyków czy hazardowego grania. Bez ponoszenia konsekwencji swojego nałogu, osoba uzależniona nie dostrzega otaczającej jej destrukcji, a moment podjęcia decyzji o jakiejkolwiek zmianie przedłuża się w nieskończoność.
W nałogowym związku ma miejsce również kontrolowanie zachowań osoby uzależnionej, co również niestety tylko nakręca spiralę toksycznego uwikłania w relacji. Kiedy jedna strona sprawdza, dzwoni i kontroluje zachowania (czy ilości wypijanego alkoholu) ta druga, uzależniona strona jest „zmuszona” do wytwarzania coraz to nowych sposobów ukrywania swojego nałogu- najczęściej skutecznych.
Wzajemna gonitwa w relacji „uzależniony- współuzależniony” to jak zabawa w berka, tyle że bez możliwości pozytywnego zakończenia. Im bardziej osoba współuzależniona skupia się na pijącym mężu, on tym bardziej będzie skupiał się na ochronie swojego picia- a to coraz bardziej oddala od rozwiązania problemu, koncentrując życie obojga jeszcze bardziej wokół picia.
Związek z alkoholikiem to często toksyczny związek z jego uzależnieniem
Wszelkie zachowania osób współuzależnionych utrwalają i pogłębiają nałogowe uwikłanie w toksyczny związek, zwalniają bowiem osobę uzależnioną z odpowiedzialności za swoje czyny- nałogowe picie, branie narkotyków czy hazard. Kobiety współuzależnione często same zaczynają usprawiedliwiać swoich mężów („wypił, bo miał ciężki dzień w pracy”) lub zaprzeczają jego chorobie („dziś wypił mniej, więc chyba nie jest alkoholikiem”). Planują za uzależnionych, podejmują za nich decyzje, oskarżają lub tłumaczą- często traktują nie jak dorosłą osobę, ale jak dziecko.
Osoba współuzależniona cały czas krąży po orbicie osoby uzależnionej i jej nałogowego świata- jest przy niej myślami, emocjami i zachowaniem. Takie funkcjonowanie podtrzymuje dysfunkcjonalny system, wciągając kolejną osobę w świat picia- więc tym bardziej trudno je przerwać, czy zapobiec dalszej eskalacji problemu.
Taki związek staje się zatem mocno toksyczny z obu stron. Osoba uzależniona sieje destrukcję ze względu na swoje picie (np. brak aktywnego udziału w relacji, niespełnianie swoich obowiązków, emocjonalną nieobecność, agresję), a osoba współuzależniona nieświadomie podtrzymuje nałogowy cykl swoimi działaniami, tracąc przy tym własną energię. Nieskuteczne błagania partnera o podjęcie terapii lub zaprzestanie picia prowadzi do coraz większej frustracji własnych potrzeb, co tylko wzmaga ryzyko wybuchu- kłótni, awantury, o co nietrudno, mając za kompana osobę uzależnioną.
Osoba uzależniona przed „ratunkowymi” działaniami swojego partnera jest chroniona podwójnie- jej postrzeganie świata jest zaburzone nie tylko przez wpływ substancji na organizm, ale także aktywne mechanizmy uzależnienia, które skutecznie uniemożliwiają przyjmowanie jakichkolwiek racjonalnych argumentów odnośnie zaprzestania picia czy brania narkotyków. Co zatem zrobić w takiej sytuacji? Przestać i poddać się, walczyć dalej- a jeśli tak, to w jaki sposób?
przeczytaj też: jak pomóc alkoholikowi?
Ratowanie siebie, partnera, związku – czy jest w ogóle możliwe?
Jednoczesne podjęcie terapii przez obie osoby w związku jest rozwiązaniem, które pomoże zatrzymać samopodtrzymującą się destrukcję. Terapeutyczne oddziaływania pomogą osobie uzależnionej przejąć odpowiedzialność za swoją chorobę, a współuzależnionej partnerce nauczyć się krążyć po „własnej orbicie”, nie wzmacniając nałogowych schematów w związku.
przeczytaj też: co chroni przed współuzależnieniem?
Dzięki terapii indywidualnej oraz grupowej, osoba uzależniona ma szansę dostrzec swój problem, zdobyć motywację do zaprzestania nałogowych zachowań, a także uczyć się nowych, konstruktywnych sposobów radzenia sobie z trudami uzależnienia. Terapia grupowa przyniesie wsparcie i zrozumienie, a sesje indywidualne z terapeutą będą pomocne w szukaniu skutecznych sposobów radzenia sobie z głodem alkoholu, nieprzyjemnymi emocjami, czy zaakceptowaniem swojego uzależnienia.
Osoba współuzależniona, podejmując terapię zyskuje możliwość „odklejenia się” od uzależnionego partnera- zarówno emocjonalnie, jak i w sferze zachowań i myśli. Terapia grupowa to nieocenione wsparcie w tej kwestii- dzielenie się swoimi doświadczeniami i uzyskanie wskazówek co robić, a co tylko wzmacnia uwikłanie, to niezwykle cenne doświadczenie. Terapia indywidualna dostarcza natomiast przestrzeni na bliższe przyjrzenie się objawom współuzależnienia- wszelkim trudnym emocjom, przede wszystkim ogromnemu lękowi, i wytworzenie konstruktywnych sposobów radzenia sobie z nim. Przede wszystkim stwarza szansę na usprawnienie zdolności radzenia sobie z trudną sytuacją, jaką jest życie z uzależnionym partnerem.
Podjęcie terapii uzależnień lub terapii współuzależnień przez osobę uzależnioną, jak i współuzależnioną to niezbędny krok do przejęcia odpowiedzialności za samego siebie- kiedy obie strony zrobią go równocześnie, pojawia się szansa na przywrócenie między nimi równowagi i odbudowę więzi na konstruktywnych, zdrowych dla obojga zasadach.
Nie wiem co robić , ponieważ ciężko mi się z nim rozstać.. A kiedy mówię mu o jego problemie to mnie ignoruje lub poniża…
Gocha, odejdz jak najszybciej dla wlasnego dobra, nie masz szans, zmarnujesz zycie. Ja odeszlam w koncu 1 stycznia po 2,5 rocznej walce, po ktorej sama jestem teraz ciezko chora. Postanowilam, ze juz nikt nigdy nie bedzie rujnowal mi zdrowia, czasu ani pieniedzy. Teraz zajmuje sie tylko soba i jestem szczesliwa. Zycze duzo sily – zapewniam, ze sie da i ze warto! Ulga jest niesamowita. Trzymam kciuki.
Wiem,o czym mówisz. Sama przez to przeszłam,pomagałam,stawałam na rzęsach a na końcu wyszło,że to ja jestem psychicznie chora a nie osoba pijąca. Od takich osób trzeba odejść,inaczej same doprowadzimy się do destrukcji.
To święta prawda. Ja również pomimo tego, ze mam 22 lata byłam w takim związku i walczyłam, lecz na marne, alkohol prawie Zawsze był stawiany nade mnie, i nasz związek, a i tak to ja miałam się ogarnąć i iść do psychologa, nie on. Lekka trauma jest, ale trzeba odchodzić od takich ludzi, gdy ich słowa jie ida w parze z czynami. Pozdrawiam wszystkie Panie, które są lub były w podobnej sytuacji. Niezależnie od wieku życie macie jedno, nie zmarnujcie go. Jesteście silne babki, tylko w to uwierzcie.
Po 39 latach walki o trzeźwość męża alkoholika wniosłam ostatecznie pozew o rozwód. Jestem przed emeryturą ,ale w każdym wieku warto się ocalić i zacząć żyć w spokoju
Jedno co mogę doradzić, odejdź jak najszybciej . Ja po 10 latach walki jestem wrakiem psychicznym. Mam rozwód z jego winy. Odeszłam bo to było piekło. Im dłużej z nim jesteś tym bardziej on siebie pogrąża i ciebie. Pomożesz mu jak odejdziesz. Musi zostać sam !! Ratuj siebie. 🍀
Witam! Moja teściowa wyszła za mąż za faceta który mówił że nie pije 13 lat (bezrobotny coś kupił coś sprzedał ale nic stałego, ona go utrzymywała) jak się okazało po dwóch latach ich małżeństwa zapił 3 miesiace (wybaczyła) potem zapił i się wyprowadziła (ale wybaczyła i wrociła) za 3 razem zapił z meliniara i ja zdradził więc się wyprowadziła i wzięła rozwód. Prosiłem żeby nie dawała mu adresu ale dała i zaczął robić jej niespodzianki typu zupkę przyniesie itp… jest kilka miesięcy po rozwodzie a wiem że się „spotykają” (nawet jak umówiła się wcześniej z kimś poznanym przez internet to wyglądał jak były mąż) wie że nie jesteśmy za tą znajomością więc jakby się zamknęła a jak zapytam to mówi że „no stara się” myślę że ma problem może się uzależniła od jego bo przecież jak nie pił to było super. Sprawdźcie coś czy wysłać ją do psychologa czy zostawić ta miłość samym sobie. Boje się że oddali się od nas bo wie że dla nas nie ma miejsca ten pan. Pozdrawiam!
Gosia ja mam ten sam problem ale uwierz mi tak nie może być że na 1 miejscu jest alkohol i że wogole on istnieje w naszym życiu ja robię pierwszy krok on musi sam się z tym zmierzyć. Ja namawiałam do terapii on obiecywał że pojdzie i tymczasem nie robi nic a ja się tylko męczę i już tak 3 lata i zaczyna w końcu do mnie docierać że tak nie może być bo mam tego dosyć dużo tracę będąc w tej toksycznej relacji a przede wszystkim tracę siebie bo czuję to każdego dnia.
Żyje z alkoholikiem 10 lat ciężko mi jest z nim żyć i ciężko jest bez niego . Chce odejść niewiem czy boje się samotności czy brak jego .Mam leki . Jest teraz coraz gorzej on siedzi w kotłowni pali i pije i coś ogląda na telefonie a ja sama z dziećmi w pokoju siedzę nie chce tak dalej żyć tylko brak mi siły
Mam 25 lat,jestemy razem 8 lat,3 lata po ślubie. Rozstawaliśmy sie milion razy. Ostatnio znów do niego wróciłam bo nie pił.Teraz pije od nowa. Brak mi sił żeby odejść,niewiem co robić i jak mu powiedzieć bo ostatnio jest agresywny gdy mówię o tym że musi isc na zamknięte leczenie lub gdy grożę rozwodem. Chciałabym odejść i zerwać kontakt ale niewiem czy znajdę na to siłę.
Witam tez mam mam meza alkoholika,i w tym jestem wspouzalezniona mi robi przemoc emocjonalna do tego jest mi tez ciezko zyc taka osoba ktora jest alkoholikiem
Jestem z mężem razem 8 lat. 3 miesiące po ślubie. Pol roku przed ślubem urodziłam synka potem okazało się ze znów jestem w ciąży. Za dwa miesiące rodzę. Od 8 lat walczę z jego alkoholizmem gdy byłam w pierwszej ciąży obiecał ze się zmieni jak urodze. Mam wrażenie że jest gorzej. Nie chcę iść na terapię, twierdzi że to ja powinnam, o wszystko mnie obwinia, jest agresywny i traktuje mnie jak jakiegoś śmiecia. Ciężko mi z brzuszkiem co kolwiek robić nawet brać 10 miesięcznego synka na ręce, ale według niego powinnam budować domy. Dodam że codziennie robię obiady dbam o to aby było czysto i miał zawsze co ubrać. Mamy gospodarstwo teraz zimą łącznie pracuje może 3-4 h dziennie i twierdzi że jest strasznie zmęczony gdzie ja musze ogarnąć dom synka i jeszcze jego bo strasznie bałagani. Jestem wykończona. Kocham ale boję się odejść i on o tym wie przez co chyba to wykorzystuje..
Jestem żoną alkoholika od 15 lat. Próbowałam wszystkiego. Pierwsza terapia została przez męża przerwana. Następnie leczył się stacjonarnie dwa miesiące w Ośrodku Uzależnień od alkoholu.Teraz chodzi na terapię grupową. Nadal pije. Manipuluje, nie uczestniczy w wychowywaniu dzieci, nie mamy dobrej relacji. Jaki może być następny krok z mojej strony ??
Zrób wszystko ,żeby od niego odejść. On nigdy nie przestanie pić jak przy nim będziesz. Zadbaj w końcu o siebie!!!! Dosyć już mu poświęciłaś. Nie szkoda ci życia? Ja to zrobiłam. Mam rozwód z jego winy. A on pije dalej. To walka z wiatrakami. Najgorsze to żyć złudzeniami. Nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej. Ratuj siebie bo warto. Ja ci to mówię. Przeżyłam piekło. Dziś jestem wolna i mam spokój.
mąż leczy się już kilka miesiecy ja niedługo zacznę terapię ale teraz dopiero otwierają mi się oczy że całe małżeństwo i przed nim alkohol i narkotyki. razem 18 lat.
Mimo że nie pije już kilka miesięcy ja myślę o odejściu czy dopiero teraz dostrzegam w czym tkwilam? czy dobrze zrobię?
Czesc Magda, 18 lat to dlugo, mysle ze przelala sie miarka i nie chcesz zmarnowac nastepne 18 lat. Po prostu masz juz tego dosyc, ratowania meza w kolko to samo, ile mozna? Zycie jest tylko jedno, a czlowiek sie starzeje.
Ja jestem od 3 lat z alkoholikiem i w ostatnich miesiacach przejtzalam na oczy w co sie wpakowalam. Z tym ze moj narzeczony (na szczescie jeszcze nie maz) jest alkoholikiem co kilka miesiecy. Np 3-4 miesiace nie pije ani kropli, a potem wpada w picie na np 1-2 miesiace. I tak w kolko od 3 lat. Wtedy jest non stop alkohol, wodka i inne . Oczywiscie siada mu na mozg i robi mi awantury o byle co, wrzeszczy ze to ja powinnam sie ogarnac, a nie on. Ja go mimo wszystko chcialam ratowac, wylewalam flaszki ktore znajdowalam, suszylam mokra od potu koldre i poduszke, robilam biedakowi herbatke, dzwonilam do jego pracy bo oczywiscie zawalal prace i spal do godziny 16:00. Dlugo by tu opowiadac, ale Wy wszystkie znacie to na pewno. Nadal jestem z nim bo go kocham. Aa zapomnialam dodac, ze on ma sprawe w sadzie przez jazde pod wplywem alkoholu, ma zabrane prawo jazdy dozywotnie. Wiec jestem takze jego kierowca:) Fajnie sie facet urzadzil ze znalazl sobie taka ktora go wszedzie wozi, znosi jego picie, krzyki. Jeszcze dosam ze jak on pije to albo siedzi non stop w aucie do pozna w nocy i tam pije albo w kotlowni wiec praktycznie sie z nim przez ten czas sie widuje. U niego wtedy liczy sie jedynie alkohol, ja nie istnieje. Niedawno bylam ciezko chora na covida, to ani razu nie zapytal sie czy zrobic mi herbate albo jak sie czuje. Tylko siedzial ze szwagrem do 1:00 w nocy w aucie i pil. Jedyne co to zrobil mi awanture ze robie z siebie ofiare i ze on opowie mojej rodzinie jaka to ja jestem. Wszystko z reszta jest zawsze moja wina, on wiecznie bez skazy.
Powodzenia wszystkim.
Po przeczytaniu tego co opisałaś odniosłam wrażenie że opisałaś moje życie z alkoholikiem . Ja dokładnie przeszłam to samo. Zostaw dziada jak najszybciej. Ja odeszłam, mam rozwód z jego winy!!! Ratowałam gnoja jak dostawał padaczki alkoholowej, udzielałam mu pomocy, wzywałam karetkę. W szpitalu go odtruli chlał dalej. Wywaliłam dziada z domu. Musisz powiedzieć dość i koniec!!! Nie wygrasz z nim. Zniszczy cię psychicznie. On musi zostać sam I sięgnąć dna!!! I albo się opamieta ,albo nie. Ratuj siebie póki nie jest dla ciebie za późno. Wiem co mówię, uwierz mi. Dużo siły i konsekwencji życzę Ci. Przestań go straszyć i zacznij działać. Dokop mu.
On cię nie kocha. Woda mu mózg wypaliła. Alkoholik nie ma uczuć!!!! To straszna choroba jest!!!! Mi zajęło rok zanim doszłam do wniosku, że on mnie nie kocha. Kocha chlać, reszta się nie liczy. A męczyłam się z nim 10 lat bo byłam naiwna i myślałam że mnie kocha i dla mnie pić przestanie. Nic bardziej mylnego. Jesteś już współuzalezniona!!! Im dłużej z nim jesteś tym bardziej się pogrążasz. Niech sięgnie dna. Zostaw go i ratu siebie!!
Zrób wszystko ,żeby od niego odejść. On nigdy nie przestanie pić jak przy nim będziesz. Zadbaj w końcu o siebie!!!! Dosyć już mu poświęciłaś. Nie szkoda ci życia? Ja to zrobiłam. Mam rozwód z jego winy. A on pije dalej. To walka z wiatrakami. Najgorsze to żyć złudzeniami. Nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej. Ratuj siebie bo warto. Ja ci to mówię. Przeżyłam piekło. Dziś jestem wolna i mam spokój.
Ja właśnie odeszłam od męża alkoholika, byliśmy małżeństwem 20 lat.Mąż w tej chwili ma wszywkę alkoholową i obecnie nie pije, ale musiałam odejść,bo nie mogę już na tego człowieka patrzeć,psychika całkiem wysiadła,a On teraz wydzwania prosi, błaga żebym wróciła,Jego rodzina oburzona na Mnie że go zostawiłam,a On teraz nie pije,ale wszywka się kończy a On wpada w ciąg i pije do nieprzytomności 3 tyg.
Muszę zawalczyć o Siebie,ale nikt tego nie może zrozumieć
On cię nie kocha. Woda mu mózg wypaliła. Alkoholik nie ma uczuć!!!! To straszna choroba jest!!!! Mi zajęło rok zanim doszłam do wniosku, że on mnie nie kocha. Kocha chlać, reszta się nie liczy. A męczyłam się z nim 10 lat bo byłam naiwna i myślałam że mnie kocha i dla mnie pić przestanie. Nic bardziej mylnego. Jesteś już współuzalezniona!!! Im dłużej z nim jesteś tym bardziej się pogrążasz. Niech sięgnie dna. Zostaw go i ratu siebie!!
Pierwszy chłop co pisze 🙂
Jestem alkohol w moim życiu był od 15 roku życia.
Przepilem pół swojego życia.
Zrozumiałem, że tak nie można, gdy cała rodzina się na mnie obraziła.
Chciałem się zabić, itp.
Dopiero terapia szokowa dała efekt.
Najgorsze jest to, że rok temu poznałem przepiękna dziewczynę.
Wyjechałem do niej na drugi koniec Polski.
Rodzina bogata, więc dostała mieszkanie, które urzadzala przez 7 miesiecy (tyle z nią bylem)
Mielismy przyjechać urządzić szybko mieszkanie, miała napisać pracę studencka i znaleźć pracę.
Było tak, że wieczór bez butelki wina był normalny.
Próbowałem biegać, ćwiczyć, siłownia.
Nic nie działało.
Doszły imprezy gdzie wracała nawet nad ranem zachlana.
Manipulacje, ciągle złość.
Nie wiedziałem co jest prawdą, a co fauszem.
Po ostatniej imprezie, gdy wróciła nad ranem wyperfumowana mocnymi nie swoimi perfumami, odciskami na posladkach, kilkoma innymi rzeczami wyjechałem.
Ale poczekalem trzy dni aż dojdzie do siebie.
Powiedziałem jej przez telefon jaki był powód wyjazdu.
Mam nadzieję, że się otrzasnie.
Mi jest bardzo ciężko, bo bardzo ją kocham.
Jest wspaniała dziewczyna ale alkohol był na pierwszym miejscu.
Najgorsze, że mam teraz nerwicę.
Gdy przyjechałem nie mogłem oddychać.
Poszedłem do sklepu i kupiłem oczywiście alkohol.
Tylko to mnie uspokajalo.
Trwało to miesiąc.
Wiem, że nie mogę chodzić na imprezy.
Odcialem się dawno od znajomych.
Dziewczyna teraz z kimś chodzi.
I bardzo dobrze.
Zna swoje błędy i mam nadzieję, że więcej ich nie popełni.
Ja tak samo.
Alkohol niszczy wszystkich w okół.
Gdybym z nią został, to bym oszalał.
Chociaż dalej mi się śni po nocach i ciągle bardzo ją kocham mam nadzieję, że trafiła na kogoś dla kogo się zmieni.
Pół roku minęło, a dalej tęsknię.
Ale wiem, że razem w sytuacji której byliśmy było by tylko gorzej.
Może terapia by pomogła ale nie było mnie stać, a jej rodziny nie zamierzałem prosić.
Dużo zdrowia.
Będzie Wam potrzebne.
Cześć byłam z osobą z uzależnieniem krzyżowym przez 7 lat.
Przeszłam przez piekło starając się mu pomóc. Starałam się jak tylko mogłam, zaniedbując siebie i moją pracę. Wcześniej był w ośrodku leczenia uzależnień przez rok, po wyjściu z ośrodka wytrzymał tylko miesiąc w trzeźwości. Doszło do tego że chciał popełnić samobójstwo, ale znalazłam go na czas.
Do samego końca manipulował mną i moimi uczuciami, aż podjęłam decyzję żeby się z nim rozstać pomimo tego że kocham go. Trafił na obserwację psychiatryczna i dalej do kolejnego ośrodka. Najgorsze jest to że dalnej zrobiłabym wszystko żeby mu pomoc
Mój mąż pije od 35 lat Jestem z nim i nie potrafię odejść. Alkoholikiem był mój ojciec,teść i jak miałam nadzieję,że mój związek będzie normalny -mąż po 10 latach małżeństwa zaczął pić. I tak jest do dziś. Zmarnował dzieciństwo naszych córek i moje życie .
Sobie już nie pomogę, ale wiem, że życie z alkoholikiem nie ma sensu.Żadna wielka miłość tego nie zmieni.
To życie na beczce prochu.
Uciekajcie dopóki jeszcze możecie – pozwólcie zmarnować sobie życia.
To jedyne skuteczne wyjście. Bądźcie mądrzejsze niż ja.
Cześć, z moim mężem żyję 18 lat już przez cały czas alkohol i narkotyki ja jestem na terapii od około 2 miesięcy, dużo mogłabym pisać. Mąż miał 2 letni epizod nie picia ale narkotyki zostały. Po dwu letnim okresie niepicia wpadł w gorszy cug alkohol oraz narkotyki codziennie. Chodząc na terapię uczę się co i jak nie robić. Mężowi powiedziałam że chcę się rozwieść ale wtedy to było tylko straszenie. Ostatecznie poszedł na leczenie od lutego nie pije i nie bierze narkotyków przyznam ze widzę że się stara, jednakże ja doszłam do wniosku że chce się rozwieść. Boję się nie powiem bo mamy dzieci. Ja nie chce już płakać myśleć o złych rzeczach których doświadczyłam. We mnie to wszystko tkwi bardzo. A nie chce aby mną już manipulowano emocjonalnie psychicznie. Czy naprawdę będę egoistką jak to uczynię?
Witam, od długiego czasu zmagań się z mężem alkoholikiem,nie mam siły normalnie funkcjonować. Od momentu kiedy zgłosiłam go na przymusowe leczenie odwykowe pije cały czas,robi mi awantury,założona ma kartę niebieska cały czas mnie obwinia i poniza,cały czas stosuje nade mną przemoc psychiczną.Stracil kolejną pracę bo więcej nie chodzi niż chodzi,chce się wyprowadzić ale moja córka 12letnia wpada w rozpacz,jak jej o tym mówię.Co ja mam robić jestem załamana
wyprowadz się. nie czekaj. mój syn w tym wieku też nie chciał sie wyprowadzać a teraz ma 17 lat i juz ma bardziej dorosłe myślenie. nic się nie zmienilo mąż dalej pije. żyję w wiecznym napięciu mam nerwice. trzeba się było rozwiesc 15 lat temu. szkoda zycia i dzieci.
witam kończę terapię alkoholowa chciałbym się zmienić w końcu pokazać że można żyć bez picia lecz żona ma najwidoczniej już ma mnie dość bo mówi że ma już dość nigdy nie dochodziło do awantur itdjak chce jej pokazać że można się zmienić ona się odwraca ode mnie zero wsparcia a ja nie chcę żeby tak to się skończyło pomóżcie bo już nie wiem co robic
Ja też jestem z alkoholikiem jesteśmy razem 4 lata w między czasie odchodził i wracał aż w końcu zdarzyła się historia że zabrali mu prawo jazdy za jazdę pod wpływem wszyscy się od niego odsunęli do kogo się zwrócił o pomoc do mnie pomimo tego że mnie wyzywał od najgorszej obgadywal wszędzie pomogłam mu obiecywał że się zmieni a teraz wszystko zaczyna się od nowa codziennie po 7 albo 8 piw jak ma wolne to już od 6rano leci do sklepu setki po kątach ja zapieprzam robię wszystko w domu a on jak ma wolne to pije i śpi jak proszę go o pomoc to się wścieka wszystkim trzaska i oczywiście kto jest najgorszy ja bo zaczynam bo ja jestem najgorsza a ja mam już tego dosyć ja jestem po chorobie nowotworowej nie pije ani kropli w domu robię wszystko sama a on się zachowuje jak by był panem i władcą nie wiem co mam robić jest okropnym manipulantem robi z siebie przed każdym dobrego i troskliwego i zawsze jest pokrzywdzony a ja głupia się staram o wszystko mało tego zrobił sobie że mnie szofera mam jeździć tak długo po mieście póki piwa nie wypije bo ledwo wyjdzie z pracy to tylko piwo w głowie dużo by tu pisać o jego zachowaniu ale jest poprostu dramat