Terapia Uzależnień Warszawa

Mickiewicza 52/3, 01-650 Warszawa

608 – 792 – 445
almalibre@almalibre.pl

facebook | twitter | instagram

Alkoholik wysokofunkcjonujący, czyli sukces w cieniu wewnętrznej porażki

Na zewnątrz ludzie sukcesu. W markowych garniturach, za kierownicą drogich, nierzadko luksusowych samochodów. Często w towarzystwie eleganckich, pięknych, reprezentacyjnych kobiet. Uśmiechnięci, zrelaksowani, pewni siebie.

Biznesmeni, prawnicy, lekarze, politycy, celebryci, czasem też duchowni, ale ci ostatni reprezentujący raczej hierarchię niż szeregowy kler. Jednakże za fasadą pomyślności, sukcesu i pokonywania jak taran wszelkich przeciwności losu często czai się mroczna, skrywana w najgłębszych zakamarkach duszy tajemnica.

przeczytaj też: Kim są wysokofunkcjonujące alkoholiczki?

Kiedy skończy się kolejne wystawne przyjęcie, biznesowa kolacja, dyplomatyczne spotkanie, kiedy zejdą ze świecznika, mogą już być sobą. W zaciszu czterech ścian otworzyć butelkę ulubionej whisky, koniaku, czy drogiego wina. Rzadziej wódki. Jeżeli już to wódki uznanych producentów, wódki znanych marek. Zwykła ‘gorzała” to gość bardzo rzadki na ich stołach. Kojarzy się z obrazem zdegenerowanego pijaka, być może własnego ojca. Kiedyś poprzysięgli sobie, ze na przekór wszelkim przeciwnościom losu, na przekór koszmarnemu dzieciństwu, biedy, niepewności jutra, osiągną sukces. I nie będą tacy jak ojciec.

Tymczasem czarna rzeczywistość dogania ich w najmniej spodziewanym momencie. Tyle, że pod nieco inną postacią. Alkoholizm biznesmenów, lekarzy, prawników, polityków i innych wymienionych tu ludzi „ ze świecznika” ma inny sztafaż, inną otoczkę, inną ale w ostatecznym rozrachunku równie przerażającą twarz, jak alkoholizm przeciętnego Kowalskiego.

Nazywani są alkoholikami wysokofunkcjonującymi. Wysokofunkcjonującymi, bo odnieśli życiowy i finansowy sukces, bo picie nie zniszczyło jeszcze tego, co zbudowali, bo często ten sukces osiągnęli, pomimo swojego uzależnienia. W życiu wysokofunkcjonującego alkoholika trudno do pewnego momentu odkryć typowe, „klasyczne” konsekwencje picia. To dodatkowo zaciemnia takiemu człowiekowi oraz członkom jego rodziny prawdziwy obraz sytuacji. Wszyscy karmią się samouspokajającymi argumentami, ze przecież zarabia, prowadzi firmę, stać go na wszystko…

No właśnie – praca. Praca nadaje sens wysokofunkcjonującemu alkoholikowi. Na niej buduje poczucie własnej wartości, w niej i właściwie tylko w niej czuje, że świetnie sobie radzi, ze jest panem sytuacji. W pracy nabiera wiatru w żagle. Tam kipi energią, ma nowe znakomite pomysły, jest twórczy, kreatywny. Praca, a właściwie skuteczność wykazywana na tym polu jest dla takiego alkoholika alibi, że w jego życiu nie dzieje się tak źle. Praca do ostatniej chwili będzie znaczącą konkurencją dla picia. W końcu konsekwencje dosięgną go i na tym polu. Ale na końcu, najpóźniej. I wtedy dopiero dowie się, że „król jest nagi”.

Znacznie gorzej wygląda funkcjonowanie alkoholika „ ze świecznika” w innych dziedzinach. O ile w pracy wykazuje ponadprzeciętną energię i kreatywność, o tyle znacznie gorzej radzi sobie np. w życiu rodzinnym. Ma ogromna trudność ze zorganizowaniem sobie wolnego czasu. Po pracy dopada go nuda i szarzyzna życia. Niechętnie wraca do domu. Woli spędzać czas „ na mieście”, organizując pod byle pretekstem „niezbędne” spotkania służbowe, kolacje, będące w istocie przykrywką i pretekstem do kolejnego picia. Pod wpływem alkoholu może podejmować ryzykowne zachowania- przypadkowy seks, wizyta w kasynie, prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Itp. Itd.

przeczytaj też: samotność w związku a samotność w uzależnieniu

Alkoholik wysokofunkcjonujący unika domu, gdyż tam najłatwiej o jego zdemaskowanie. Żona może zrobić kolejną awanturę, ze śmierdzi od niego alkoholem, że czuje się zaniedbywana- uczuciowo, towarzysko, seksualnie. Żona i dzieci wiedzą, o tym, że już nie raz upił się do „zerwanego filmu”, że tylko dzięki swoim koneksjom i znajomościom nie poniósł jeszcze konsekwencji prawnych za np. jazdę po pijanemu, że dzięki usługom najlepszych lekarzy, dobremu odżywianiu, dostępie do dobrych leków ( w tym także tych na odtrucie) nie poniósł jeszcze znaczących konsekwencji zdrowotnych, że firma- jego oczko w głowie funkcjonuje tylko właściwie dzięki zaradności jego wspólnika lub współpracowników.

Myliłby się jednak ten, że życie alkoholika wysokofunkcjonującego różni się we wszystkim od życia alkoholika „ przeciętnego”. Tak naprawdę podobieństw jest całkiem sporo.

System iluzji i zaprzeczeń – „znak firmowy” uzależnienia. Każdego uzależnionego. Jednakże u alkoholika wysokofunkcjonujacego wyjątkowo mocno rozwinięty. Jak wyżej wspomniałem człowiek ten broni się przed prześladującym go obrazem „ bycia alkoholikiem”, swoim wysokim statusem społecznym, sukcesami, wyglądem etc. etc., jakże rożnym od obrazu „ standardowego pijaka” z bramy, spod sklepu z piwem czy osiedlowej ławeczki.

Koncentracja życia na alkoholu. Podobnie jak inni alkoholicy, alkoholik wysokofunkcjonujacy dobiera sobie towarzystwo pod kątem możliwości wspólnego spożywania alkoholu. Dobiera nie tylko „ na niwie” towarzyskiej, czy zawodowej. Obraz alkoholika nawiązującego intymne męsko damskie znajomości z osobą, która tez jest uzależniona, to obraz właściwy nie tylko dla środowiska tzw. „patologii”, ludzi żyjących na garnuszku opieki społecznej, czy organizacji charytatywnych.

Biznesmen, którego życiową partnerką, kochanką, kobietą jest alkoholiczka, z którą łączy go przede wszystkim wspólne picie, to obrazek równie częsty i równie charakterystyczny, jak dla ludzi ze środowiska „wykluczonych”. Dla osób nieobznajomionych z tematem, takie funkcjonowanie szacownego lekarza, prawnika czy przedsiębiorcy jest wyjątkowo dziwne, nieraz ze względu na utrwalone społeczne stereotypy, wręcz szokujące.

Próby kontrolowania picia.I znowu podobnie jak inni alkoholicy, także nasz bohater będzie podejmował takie próby. Mało tego – będzie je podejmował częściej, ze zdwojoną determinacją, z jeszcze silniejszą niż u innych chęcią udowodnienia, że u niego w życiu dzieje się wszystko w porządku, że panuje nad swoim losem, że kontroluje sytuację. Skąd taka determinacja? Taka desperacja? – wysokofunkcjonujacy alkoholik posiada szczególną potrzebę udowodnienia sobie własnej siły i sprawczości. Ma szczególnie dużo do stracenia i… co już zostało wyżej wspomniane – panicznie, obsesyjnie wręcz boi się etykietki człowieka uzależnionego.

Dlaczego wysokofunkcjonujący alkoholicy piją?

Pod fasadą człowieka sukcesu, znakomicie odnajdującego się w realiach życia, pokonującego wprawnie i skutecznie życiowe trudności kryje się często człowiek zalękniony, z niskimi czy wręcz bardzo niskimi umiejętnościami radzenia sobie z emocjami. Z lękiem, z napięciem, z niepewnością jutra (bo sukces może być chwilowy), z nieustanną potrzebą udowadniania sobie i innym swojej wartości ( bardzo często alkoholicy wysokofunkcjonujący, to ludzie z zaniżonym poczuciem własnej wartości). Ale także z lękiem przed bliskością, czułością, miłością – słowem tym wszystkim, co w oczach wysokofunkcjonujacego alkoholika mogłoby zachwiać latami wypracowywany obraz twardego, skutecznego, zawsze w gotowości i stającego na wysokości zadania mężczyzny.

Często wysokofunkcjonujący alkoholicy to ludzie, za którymi ciągną się nierozwiązane, wręcz dramatyczne problemy z dzieciństwa czy wczesnej młodości – nierzadko są to dzieci innych alkoholików ( także tych wysokofunkcjonujących!) idących w i przez życie z całym „dobrodziejstwem inwentarza”, z wszystkimi konsekwencjami życia w rodzinie z problemem alkoholowym.

przeczytaj też: Dlaczego alkoholik pije?

Jak i kiedy wysokofunkcjonujący alkoholik szuka pomocy?

O pomoc proszą niechętnie. Często pod naciskiem rodziny lub zaufanych współpracowników. Zanim trafia do gabinetu psychoterapeuty uzależnień, wcześniej zapewne odwiedza renomowanego psychologa (rzadziej psychiatrę, bo ten kojarzy się z „wariatkowem”). Nawet jednak i renomowanego psychologa alkoholik „ ze świecznika” będzie szukał „ w konspiracji”, z daleka od miejsca zamieszkania ( żeby tylko broń Boże) nie dowiedzieli się wspólnicy, kontrahenci, koledzy, szefowie lub podwładni, albo rodzina).

Przechodząc próg gabinetu będzie trwożliwie rozglądał się na boki, czy aby ktoś go nie rozpozna, a psychoterapeucie najpierw opowie o swoich sukcesach, później o stresach jakie towarzyszą jego pracy. O piciu, jeżeli powie, to na końcu, bagatelizując problem, lub próbując przekonać, że w jego pracy i w jego życiu, przy tym poziomie stresu, odpowiedzialności itp., dobry koniak czy szklaneczka whisky dla rozluźnienia, nagrody, odreagowania stresu nie powinna nikogo dziwić.

Jeżeli terapeuta będzie drążył problem picia duże prawdopodobieństwo, że zareaguje irytacją. Tak naprawdę to przyszedł upewnić się, że…nie jest alkoholikiem. Jeżeli jest skłonny przyznać się do jakichś problemów emocjonalnych to chętniej zdiagnozuje u siebie „ nerwicę”, „depresję” niż uzależnienie.

Jeżeli zdecyduje się na leczenie odwykowe to zdecydowanie chętniej podejmie ja w ośrodku prywatnym, w grupie ludzi takich jak on. Publiczne ośrodki leczenia terapii uzależnień napawają go lękiem, strachem przed zdemaskowaniem. Bez względu na to, jaki ośrodek wybierze, najlepiej aby był on najdalej od miejsca jego zamieszkania.

Jeżeli zdecyduje się na terapię zazwyczaj prosi o inne traktowanie niż innych pacjentów. Będzie przekonywał terapeutę, że nie jest w stanie obejść się bez komórki, laptopa, tabletu. Będzie żył w przekonaniu, że firma bez jego kierownictwa, choćby na odległość, nie będzie w stanie normalnie funkcjonować. Potrzeba kontrolowania, nie tylko picia, jest u tych osób wyjątkowo silnie rozwinięta.

Bez względu na to jaki ośrodek wybierze, czy prywatny, czy państwowy, to każdy z tych wyborów utrudni mu identyfikację z problemem. W ośrodku dla VIP-ów utwierdzi się w mniemaniu, ze należy do elity, że jego picie ma specyficzny charakter. Inny i nie tak groźny jak u „ zwykłego alkoholika”.

W ośrodku publicznym, w grupie, w której współpacjentami będą Józek po dwóch wyrokach, bezdomny Franek, Heniek murarz po podstawówce, pacjenci pijący alkohole niespożywcze, taki pacjent paradoksalnie- tym bardziej utwierdzi się w mniemaniu o swojej wyższości, wyjątkowości, funkcjonowania w „ innej bajce”. Nabycie świadomości uzależnienia będzie bardzo trudne.

Oczywiście – w tak jednym jak i drugim przypadku bardzo dużo zależy od innych członków grupy, terapeuty prowadzącego grupę, relacji w kontakcie indywidualnym.

Jak pracować z alkoholikiem wysokofunkcjonującym?

Nie ma na to jednej skutecznej recepty. Każdy człowiek jest przecież inny. I ta prawidłowość dotyczy, mimo pewnych wspólnych cech charakterystycznych, także alkoholików z ”wyższej pólki”. Na pewno bazą jest wypracowanie dobrej relacji terapeutycznej, umiejętność docenienia faktu, że taki człowiek wreszcie zdecydował się na znaczący krok w jego życiu i poprosił o pomoc. Był to zapewne dla niego milowy krok. Ważna jest też konsekwencja. Łagodne, ale stanowcze trzymanie się norm i zasad wspólnych dla wszystkich pacjentów, bez względu na różnice ich dzielące. Także, a może nawet przede wszystkim w zakresie sukcesów życiowych i zawodowych.

Identyfikacja i przyznanie się do problemu z piciem, uznanie swojej bezsilności wobec alkoholu może być procesem długim i żmudnym. Dłuższym niż u innych pacjentów. Kontrola, poczuci sprawczości, w tym także kontrola nad alkoholem stanowią dla tego typu pacjentów, jak to już wyżej zostało wspomniane, szczególna wartość. Nie oddadzą tego chętnie i bez walki, bez mocowania się. Przede wszystkim z własnymi przekonaniami i samym sobą.

Istotnym w procesie terapii uzależnień wysokofunkcjonujących alkoholików jest nauka umiejętności relaksacyjnych, spędzania wolnego czasu, radzenia sobie ze stresem, trenowanie umiejętności interpersonalnych. Dobre rezultaty daje praca z hierarchią własnych wartości, celów i potrzeb.

 

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 4.9 / 5. Vote count: 40

No votes so far! Be the first to rate this post.